Wstęp
Hej, na starcie pragnę wspomnieć, ze teraz na blogu będę męczyć tymi wielkimi i małymi tripami. Tak jest z Bergamo, małym miasteczkiem. Takim Modlinem dla Mediolanu, czy Oslo Rygge dla Oslo, z tą ogromną różnicą, że jeśli nie znajdziecie transportu do stolicy, to macie co w tym mieście robić, podziwiać a także spacerować. A jest gdzie 🙂
Do Bergamo wybraliśmy się w 6 (o jedną osobę za dużo, by wypożyczyć środek transportu 😀 )
PREQUEL:
Warszawa.. Padbar… Pokemony oraz nowy obiektyw, który dostarczył dużą część zdjęć do obecnego wpisu, aaa i Kac Bergamo. I wszystko byłoby spoko, gdyby nie fakt.. że nowy Warszawski Padbar stracił totalnie klimat… Ale Pokemony wciąż dobre!
Dzień 1.
To jest najważniejsze. Samo wyjście z lotniska, które otoczone było pasmem gór zrobiło ogromne wrażenie na wycieczkowiczkach. Wiecie… wychodzicie z samolotu … a tu góry i miasto na szczycie (o tym później). Z lotniska do miasta dostaliśmy się pieszo z drobnymi przygodami… (tzn nikt z nas nie zauważył podziemnego tunelu dla pieszych, dopóki nie przeszliśmy na jego 2 stronę przez drogę, rondo, drogę szybkiego ruchu i poboczem). Mały bonus .. w Bergamo naprawdę ciężko o sklepy spożywcze i zimną wodę w butelce. Dolna część miasta przypominała obrazki, zdjęcia czy jakiekolwiek sceny, w których widzimy Włoskie klimaty.
McDonald
Pierwsze kulturalne miejsce, które znaleźliśmy był.. McDonald, w którym nie mieli mrożonej kawy, a panie przyjmujące zamówienia .. pojęcia o języku Angielskim.
Z ciekawych dodatków: McDonald w Bergamo zmienił Fast Food na Slow Food , a łazienki … lepiej mieć kogoś, kto wpisze kod do drzwi od zewnątrz, gdy będziemy chcieli się wydostać …
Wspinaczka
Jak wspominałem wcześniej, Bergamo nie jest samym lotniskiem, czy jak to niektórzy odkreślają „Bramą do Mediolanu”. Jest to połączenie 2 części :Starej (tej wyższej) oraz nowoczesnej dolnej. Z racji, że nasz meldunek był dopiero o 15, a do Bergamo dotarliśmy wcześnie rano, ruszyliśmy do tej górnej części (prawie jak Praga, tylko tutaj w włoskich klimatach). Schodki, strome ścieżki, oraz pierwsze, piękne widoki, które zaczynały się u podnóża:
Na górę prowadziły co najmniej 2 drogi : Schody i kolejka 🙂
Ale już pierwszy checkpoint oczarował widokami:
Miejsce, w którym widać było nowe miasto, pasma górskie, oraz ogromną motywację by wrócić tu po zmroku. Miejsce też przerwy i próby zamówienia zimnej kawy (cieszę się, że ten lód znalazł się jednak w kawie, przy tym poziomie języka angielskiego w Bergamo). Wiecie, nie mówię dobrze po Angielsku, ale tutaj to nawet z liczbami czy podstawowymi łącznikami mają problem. Zamówienie 2 kaw po angielsku bywało zareagowane przez oczy jak 5 złotych). W każdym razie.. Kawusia zacna, zwłaszcza przy tym upale i tych widokach. A co ważniejsze, to dopiero początek wspinaczki na Stare Miasto i punkty widokowe.
Plus mały bonus z góry:
Dzień 2.
Bardziej transportowy i poza miastowy był ów dzień.
Dotarcie na miejsce, względnie bliskiego miejsca, bo na 2 koniec jeziora wymagało od 2-3h w zależności od środków transportu. Bergamo->Sarnico->Iseo->Salzamo. Linia E z Bergamo (3.7 Euro) Potem 5 euro (w 2 strony) oraz na końcu pociąg.
Trochę żałowałem w tym dniu, że nie miałem żadnego środka transportu … jak motocykl 🙂 lub chociaż samochód . Jedyny minus wycieczek powyżej 5 osób (zawsze mogliśmy tą 6 osobę wrzucić do bagażnika). Dodajmy do tego tłumy na kładce i wszelkich głównych ulicach Salzamo (swoją drogą miasteczko wygląda, jakby żyło dla siebie poza okresem, w którym jest kładka do miasta na wyspie pośrodku jeziora).
Upały, przeźroczyste jezioro z górami w tle oraz dostęp do pizzy i past… mógłbym mieszkać w takich warunkach (nawet jakoś te upały bym wytrzymał).
No wiecie, moto, mała willa z basenem i winogronami (+ winnica) na które chyba jestem uczulony 🙂 i praca zdalna. Blisko lotnisko do polski i jest raj.
Byle nie okres w którym jest kładka, kolejki .. nawet do pociągów 🙂
Wieczorem Włoska Restauracja (Swoją drogą, ciężko było znaleźć miejsce, zwłaszcza dla 6 osób nawet o 22 w środku tygodnia. Troce żałuje ze nie spróbowałem jeszcze prawdziwie włoskiej Pasty, ale włoska Capriociosa różni się od tej, którą podają u nas w Polsce. chodzi o fakt, że nie jest oparta na szynce włoskiej.
Po kolacji zamiast wrócić do domu, wróciłem na nocne zdjęcia z długim czasie naświetlenia, do miejsca z 1 dnia, czyli do Starego Bergamo. Za obróbkę tych zdjęć, odpowiedzialna jest Asia Szymańska z Mageek, która odprawiła paro klikową Magię w Lightroomie i ładne zdjęcia zrobiły się niesamowicie ładne, a magia Bergamo utrwalona równie pięknie, jak widok z góry na miasto:
Swoją drogą, na górze były koncerty, ale już nie pamiętam z jakiej okazji 🙂 w każdym razie podziękowania dla Barierokowiczów za udostępnienie kawałku muru dla mnie i mojego aparatu, po to, aby powyższe zdjęcia powstały 😉
3 Dzień był powrotem 🙂
Podsumowanie w punktach:
- Włosi, a przynajmniej Ci w Bergamo mieszkający Włosi, są tragiczni w Angielskim. Nawet zamówienie 2 kaw bez pokazania tego na palcach było zareagowane oczami jak 5 ojro.
- Są bardzo spokojnymi kierowcami… kiedy widzisz w Polsce Ferrari i inne sportowe pojazdy na światłach, to jest duża szansa, że ruszą chociaż z piskiem opon…tam nie 🙂 tak jakby wszyscy jeździli na Eco 🙂
- Jest sporo jednośladów, a użytkownicy Moto Wrocław musieli by wrzucić zdjęcia 90% ludzi z komentarzami, jak oni są źle ubrani, że zdrapki itp 🙂
- Są mili
- Mają świetną kawę, do której tylko parę kawiarni w Polsce ma szansę się zbliżyć jakością i sposobem tworzenia.
- Mają niesamowite piękne kobiety 🙂
- I piękne jeziora
- I gorszą komunikację niż w Polsce czasami 🙂
- Warto mieć gotówkę, nie zawsze znajdziecie bankomat i nie wszędzie zapłacicie kartą 😉
Bonus z Żywca:
Żeby nie było, że cudze chwalę,a swoim gardzę. To po powrocie z Bergamo pojechałem do Żywca, gdzie zostałem „Porwany” na Hale Lipowską 🙂
Dzięki więc ekipie z Tweetup Geek na Italii. znaczy na wyjeździe oraz tej z Żywieckich Gór 🙂
I na koniec galeria zdjęć, które się też w artykule nie pojawiły.
p.s Jakby ktoś chciał na moto tam jechać lub ponownie lecieć , to jestem chętny do towarzystwa 🙂